niedziela, 10 sierpnia 2014

3.

Nadszedł dzień wycieczki do Hogsmeade.
Uczniowie stoją na dziecińcu w towarzystwie profesor McGonagall.
Zauważam Freda. Uśmiecham się do niego, on robi to samo.
Uroczy jest.
Och, co w ciebie wstąpiło, Hermiono?!

- Idziemy! - krzyczy profesor McGonagall.

                                                                     * * *
Dochodzimy do Hogsmeade. Czarownice i czarodzieje śmiejąc się i rozmawiając rozchodzą się w różne strony, do swoich ulubionych sklepów i pubów.
Czekam na Freda w pobliżu Trzech Mioteł.
Dostrzegam Ginny i Lunę idące do sklepu Madame Malkin. Macham im, ale one mnie nie dostrzegają.
Ginny...
Nie rozmawiałam z nią od tamtego dnia, w którym powiedziałam jej, że umówiłam się z Fredem na randkę, która... tak właściwie nie jest randką. Chyba.
Ale... co w tym złego? Rozumiem, doznała lekkiego szoku, nie dziwię się, ale czemu się ze mną nie spotyka, nie rozmawia ze mną? Mogę się założyć, że do Freda też się nie odzywa.

- Cześć, Hermiono - właśnie przyszedł Fred.
- Cześć, Fred - witam go. - Idziemy?

Wchodzimy do Trzech Mioteł. Zajmuję stolik, a Fred zamawia dwa kufle piwa kremowego i podaje mi jeden.
Sączymy napój nie zwracając uwagi na to, ile już czasu minęło.
Fred jest taki zabawny. Cały czas śmiejemy się i rozmawiamy. Dowiadujemy się o sobie cały czas nowych rzeczy.
Kończymy pić kremowe piwo. Chcę już powoli wstać od stolika, ale Fred łapie mnie za rękę i wstaje. Zbliża się do mnie.

- Dziękuję, że zgodziłaś się dzisiaj ze mną spotkać - mówi cicho.
- To ja dziękuję za zaproszenie, Fred - kąciki moich ust wędrują lekko w górę. Nie wiem czemu to robię, ale również trzymam go za rękę. Nie chcę jej puszczać.

- Lubię cię, Miona. Bardzo - mówi cicho odgarniając dłonią brązowy lok z mojej twarzy. Patrzę mu głęboko w oczy. Piękne oczy.

Nasze twarze zbliżają się do siebie. Coraz bliżej, i bliżej, a nasze usta spotykają się w pocałunku. Pocałunku, który był jeszcze lepszy niż ten w pokoju wspólnym.
Nie zwracamy uwagi na to, co się dzieje. Nic już się nie liczy. Tylko ja i on.
No właśnie. Bo nie zwróciłam nawet uwagi na Ginny, która weszła do Trzech Mioteł. Zauważając ją, momentalnie odsuwam się od niego. On robi to samo; też ją zobaczył. Bierze mnie za rękę i wyprowadza na zewnątrz. Zdążam tylko spojrzeć na Ginny i otworzyć usta, ale Fred zaprowadza mnie na tyły pubu.

- Nie może nas widzieć? - pytam.
- Raczej nie. George też nic nie wie.
- To znaczy... że będziemy się tak ukrywać?
- Tak jakby.
- Ale dlaczego?
- Hermiono. Skąd wiesz, czy nas zaakceptują? Czy zrozumieją? Nie sądzę, by zareagowali zwyczajnie na to, że Fred Weasley i Hermiona Granger są razem...
- Czekaj - przerywam mu. - Jesteśmy razem?

Milczenie.

- Fred... Czy chciałbyś być dla mnie kimś więcej?... I... czy czujesz coś więcej niż zwykle? - pytam. Naprawdę chciałabym wiedzieć.

Przytakuje.

Patrzę na niego przez chwilę i przytulam go.

- Obawiam się, że ja czuję to samo.



___________________________________________________________

I znowu taki krótki! Przepraszam. Komentujcie, kochani! :)))

~Pomyluna Weasley 

2.

- Cześć, Hermiono - odzywa się przyjaźnie Fred.
- Hej - uśmiecham się i siadam na fotelu obok.

Chwila ciszy.
Patrzenie sobie w oczy.
Odwracam wzrok. Nie chcę by, tak na mnie patrzył.
Czemu on, na Merlina, tak na mnie patrzy?!

- W przyszłym tygodniu jest wypad do Hogsmeade - przerywa ciszę Fred - I... zastanawiam się, czy może chciałabyś wybrać się ze mną do Trzech Mioteł na kremowe piwo?

Wytrzeszczam lekko oczy; mam nadzieję, że tego nie zauważył.

- Em... Dzięki Fred, ja... ee... tak, mogę z tobą pójść - "W sumie, czemu nie?", myślę.
- Świetnie - uśmiecha się.
- Ale... chyba to nie będzie randka...? Prawda...? - unoszę brew.

Fred przybliża się do mnie.

- Czemu by nie? - mówi cicho.

A jego usta zbliżają się niebezpiecznie do moich i po chwili spotykają się w pocałunku.
My się... My...
Całujemy się...? Nie, to niemożliwe.
Nie potrafię uwierzyć w to, co właśnie się dzieje, ale mimo to, nie potrafię przestać. Nie chcę przestać. Nie chcę się od niego odsuwać.
Ale dlaczego? Co się ze mną dzieje?
Hermiono, przestań.
Czemu nie przestajesz?

To wszystko jest takie dziwne. Fred wypisuje do mnie przez całe lato, teraz mnie całuje... Ale najdziwniejsze jest to, że...
Podoba mi się to.
Ale, na Merlina, dlaczego?!

W końcu, powoli odsuwamy się od siebie. Nastaje cisza, milczenie. Patrzę w jego piękne oczy, on w moje.

- Fred... - zaczynam, ale on kładzie lekko palec na moich ustach.
- To do jutra - uśmiecha się i odchodzi.

Osuwam się na fotel, nie potrafię nic z siebie wykrztusić. Mam mętlik w głowie. Co powie Ron, czy George? Co powie Ginny?
Ja... ja... Och, to wszystko jest takie pogmatwane.
Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że Fred Weasley polubi mnie bardziej. Polubi do tego stopnia, że zaprosi mnie na kremowe piwo i będzie mnie całować pewnego ranka w pokoju wspólnym.

Z mieszanych uczuć i chaotycznych myśli wybawia mnie Ginny, która właśnie zeszła do pokoju wspólnego.

- Cześć, Hermiono. Nad czym tak myślisz?
- Nad niczym ważnym... - mruczę.

Ginny wzdycha i robi minę w stylu "Taak, jasne". W końcu pyta:

- Niedługo wycieczka do Hogsmeade, może pochodzimy razem po sklepach, co?

O nie. Wiedziałam, że tak będzie. I co teraz?

- Ginny, ja... bardzo bym chciała, ale... może następnym razem, bo ja się... ja się z kimś umówiłam.

Ginny robi wielkie oczy. Pyta z zaciekawieniem i podekscytowaniem:

- Z kim?

Nie, nie, nie. Przełykam ślinę.

- Z nikim takim... nieważne...
- Właśnie, że ważne, Miona! Jestem twoją przyjaciółką i mam prawo wiedzieć. No więc?

Biorę głęboki wdech.

- No dobra. Twój brat zaprosił mnie do Trzech Mioteł na piwo kremowe, za tydzień.

Ginny tylko uśmiecha się szeroko. Co?
Spodziewałam się jakiegoś szoku, czy coś...

- Haha, więc Ron w końcu zdobył się na to, by cię...
- To nie Ron - przerywam, starając się nie patrzeć Ginny w oczy.
Dopiero teraz następuje lekki szok.
- Co... ale... Oprócz Rona w Hogwarcie są tylko... Fred i George... Hermiono, z kim ty...
- Fred. Z Fredem - mówię. Nie mogę już wytrzymać. Nie będę jej oszukiwać. - Całowaliśmy się. Teraz. Dzisiaj. Możesz mnie zabić.
Wstaję z fotela i ruszam szybkim krokiem po schodach do dormitorium, zostawiając oszołomioną Ginny samą w pokoju wspólnym.

Wiem, że powiedziałam, zapewne, za dużo. Że się całowaliśmy. Ale, w końcu chciała wiedzieć, prawda? Teraz już wie. O to, że ktoś inny się dowie, raczej nie muszę się martwić, bo Ginny nie zdradza tego, co jej powiem, to przecież moja przyjaciółka i jej ufam.
Wchodzę do dormitorium i siadam na łóżku. Reszta dziewczyn właśnie wychodzi na śniadanie.

- Hermiono, nie idziesz na śniadanie? - pyta Parvati.

Kiwam przecząco głową. Nie mam teraz ochoty na jedzenie. Za dużo myśli kłębi się w mojej głowie. Tyle zdążyło się już wydarzyć...



_________________________________________________________


Dziękuję za przeczytanie i zachęcam do komentowania (mozecie komentować nawet jak nie macie konta!) c;  Wiem, że krótkie, ale tak jakoś wyszło... postaram się, by kolejne były dłuższe. I ciekawsze.


~Pomyluna Weasley

1.

Przechodzę przez barierkę na zatłoczony peron numer 9 i 3/4. Słychać rozmowy, śmiechy, pohukiwania sów, odgłosy pociągu...
Przeciskam się jakoś przez tłum i wsiadam do pociągu.
Nie muszę długo szukać miejsca - z jednego z przedziałów macha do mnie rudowłosa dziewczyna. Ginny!
Wchodzę do owego przedziału i witam się z Ginny, Harrym i Ronem. Podróż mija nam dość szybko; gramy w Eksplodującego Durnia, rozmawiamy, śmiejemy się, jemy czarodziejskie słodycze.
W końcu dostrzegamy za oknem wielkie jezioro i zamek. Hogwart.
Zakładamy nasze szkolne szaty i zbieramy z siedzeń papierki po słodyczach. Wreszcie pociąg się zatrzymuje, a uczniowie podnoszą się z miejsc i kierują ku wyjściu.

                                                                * * *

Po uczcie i przemówieniu Dumbledore'a (dzisiaj wyjątkowo krótkim) uczniowie idą do pokoi wspólnych swoich domów.
Pokój wspólny wcale się zmienił, wygląda jak zawsze - przeważają szkarłatne i złote barwy, kominek, fotele, tablica ogłoszeń i dormitoria - dziewcząt i chłopców.
Idę do dormitorium by rozpakować kufer, ale drogę zagradzają mi rudzi bliźniacy. Trzymają kilka butelek kremowego piwa; wręczają mi jedną.
- Em, dzięki - uśmiecham się lekko. - Skąd je macie?
- Jesteśmy Fred i George, mamy swoje sposoby - szczerzy się George, ja robię to samo i biorę łyk kremowego piwa.

Gdy robi się już naprawdę późno, postanawiam pójść do łóżka. Wchodzę do dormitorium; okazuje się, że jestem w nim tylko ja. Pozostali wolą jeszcze przebywać w pokoju wspólnym.
Gdy tak siedzę w samotności i ciszy, dociera do mnie, że zapomniałam o czymś powiedzieć Ginny. Ale... czy w ogóle powinnam jej o tym mówić? Powinnam jej mówić o tym, że jej brat pisał do mnie w wakacje?
Nie, nie chodzi o Rona.
Chodzi o Freda.

W lecie pisaliśmy ze sobą, nie wiem do końca dlaczego. Przez te wszystkie lata nie potrafiliśmy się zdobyć nawet na dłuższą rozmowę, tak sam na sam. Nie mogę powstrzymać parsknięcia śmiechem. To takie dziwne! Takie bezsensowne. Co podkusiło jednego z bliźniaków Weasley do napisania do mnie, Hermiony Granger?
Ale... cóż... Muszę przyznać, że w tych listach był otwarty, dowiedziałam się trochę o nim. Poznaliśmy i, chyba, polubiliśmy się nawzajem. Zapomniałam nawet zapytać samego Freda, czemu do mnie nagle zaczął pisać i podziękować mu za listy.
Rozmyślając o Fredzie w końcu zasypiam. 


                                                                    * * *


Gdy się budzę, wszystkie inne dziewczyny jeszcze śpią. Patrzę na zegarek. No tak. Jest szósta.
Do śniadania jeszcze parę godzin. Postanawiam więc pójść do łazienki. Biorę prysznic, myję zęby, czeszę włosy. Zakładam na siebie białą bluzkę, fiołkowy sweterek, dżinsowe rurki i trampki. Gdy jestem w pełni gotowa, postanawiam zejść do pokoju wspólnego.
Jest w nim tylko jeden rudowłosy chłopak.

Fred. 


______________________________________

Dziękuję za uwagę i proszę o komentowanie c: Możecie komentować, nawet jeśli nie macie konta! Więc śmiało. Pozdrawiam,

~Pomyluna Weasley

Witaj na moim blogu...

Witajcie! Z nazwy łatwo jest domyślić się, o czym będzie blog. O parringu fanfiction - Fremione. Czyli połączenie Freda z Hermioną. Nieco nietypowe, ale parring ten ma jednak sporo fanów. Poza tym wiem, że Potterheads lubią czytać blogi o różnych parringach ze swojej ulubionej serii (głównie fanfiki). Wymyśliłam sobie nazwę Pomyluna Weasley i pod takim pseudonimem działam na Blogerze. Myślę, że kiedy skończę to opowiadanie, zacznę kolejne, o innym parringu. Zresztą, przeczytajcie "o mnie", po prawej stronie. Jest tam, że piszę opowiadania o parringach z Harry'ego Pottera. Najpierw zaczęłam pisać opowiadanie o Fremione i zamieszczałam je na stronie Ty masz ziuka wodnego we włosach, Hermi_ona_nina na facebooku. Stwierdziłam, że na blogu znacznie wygodniej będzie pisać, a czytelnikom czytać. Oni również chcieli, bym założyła bloga. I oto jest!
Pozdrawiam Was, moi czytelnicy. Dziękuję Wam za te wspaniałe komentarze, za to, że to czytacie i tak miło odbieracie moją twórczość. Sama, osobiście nie twierdzę, że jestem jakąś super pisarką, o nie. Po prostu lubię pisać opowiadania. Robię to, co lubię.
No to... nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić Was do lektury mojego bloga i komentowania (to dla mnie bardzo ważne)!

~Pomyluna Weasley