- Cześć, Hermiono - odzywa się przyjaźnie Fred.
- Hej - uśmiecham się i siadam na fotelu obok.
Chwila ciszy.
Patrzenie sobie w oczy.
Odwracam wzrok. Nie chcę by, tak na mnie patrzył.
Czemu on, na Merlina, tak na mnie patrzy?!
- W przyszłym tygodniu jest wypad do Hogsmeade - przerywa ciszę Fred -
I... zastanawiam się, czy może chciałabyś wybrać się ze mną do Trzech
Mioteł na kremowe piwo?
Wytrzeszczam lekko oczy; mam nadzieję, że tego nie zauważył.
- Em... Dzięki Fred, ja... ee... tak, mogę z tobą pójść - "W sumie, czemu nie?", myślę.
- Świetnie - uśmiecha się.
- Ale... chyba to nie będzie randka...? Prawda...? - unoszę brew.
Fred przybliża się do mnie.
- Czemu by nie? - mówi cicho.
A jego usta zbliżają się niebezpiecznie do moich i po chwili spotykają się w pocałunku.
My się... My...
Całujemy się...? Nie, to niemożliwe.
Nie potrafię uwierzyć w to, co właśnie się dzieje, ale mimo to, nie
potrafię przestać. Nie chcę przestać. Nie chcę się od niego odsuwać.
Ale dlaczego? Co się ze mną dzieje?
Hermiono, przestań.
Czemu nie przestajesz?
To wszystko jest takie dziwne. Fred wypisuje do mnie przez całe lato, teraz mnie całuje... Ale najdziwniejsze jest to, że...
Podoba mi się to.
Ale, na Merlina, dlaczego?!
W końcu, powoli odsuwamy się od siebie. Nastaje cisza, milczenie. Patrzę w jego piękne oczy, on w moje.
- Fred... - zaczynam, ale on kładzie lekko palec na moich ustach.
- To do jutra - uśmiecha się i odchodzi.
Osuwam się na fotel, nie potrafię nic z siebie wykrztusić. Mam mętlik w głowie. Co powie Ron, czy George? Co powie Ginny?
Ja... ja... Och, to wszystko jest takie pogmatwane.
Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że Fred Weasley polubi mnie bardziej.
Polubi do tego stopnia, że zaprosi mnie na kremowe piwo i będzie mnie
całować pewnego ranka w pokoju wspólnym.
Z mieszanych uczuć i chaotycznych myśli wybawia mnie Ginny, która właśnie zeszła do pokoju wspólnego.
- Cześć, Hermiono. Nad czym tak myślisz?
- Nad niczym ważnym... - mruczę.
Ginny wzdycha i robi minę w stylu "Taak, jasne". W końcu pyta:
- Niedługo wycieczka do Hogsmeade, może pochodzimy razem po sklepach, co?
O nie. Wiedziałam, że tak będzie. I co teraz?
- Ginny, ja... bardzo bym chciała, ale... może następnym razem, bo ja się... ja się z kimś umówiłam.
Ginny robi wielkie oczy. Pyta z zaciekawieniem i podekscytowaniem:
- Z kim?
Nie, nie, nie. Przełykam ślinę.
- Z nikim takim... nieważne...
- Właśnie, że ważne, Miona! Jestem twoją przyjaciółką i mam prawo wiedzieć. No więc?
Biorę głęboki wdech.
- No dobra. Twój brat zaprosił mnie do Trzech Mioteł na piwo kremowe, za tydzień.
Ginny tylko uśmiecha się szeroko. Co?
Spodziewałam się jakiegoś szoku, czy coś...
- Haha, więc Ron w końcu zdobył się na to, by cię...
- To nie Ron - przerywam, starając się nie patrzeć Ginny w oczy.
Dopiero teraz następuje lekki szok.
- Co... ale... Oprócz Rona w Hogwarcie są tylko... Fred i George... Hermiono, z kim ty...
- Fred. Z Fredem - mówię. Nie mogę już wytrzymać. Nie będę jej oszukiwać. - Całowaliśmy się. Teraz. Dzisiaj. Możesz mnie zabić.
Wstaję z fotela i ruszam szybkim krokiem po schodach do dormitorium, zostawiając oszołomioną Ginny samą w pokoju wspólnym.
Wiem, że powiedziałam, zapewne, za dużo. Że się całowaliśmy. Ale, w
końcu chciała wiedzieć, prawda? Teraz już wie. O to, że ktoś inny się
dowie, raczej nie muszę się martwić, bo Ginny nie zdradza tego, co jej
powiem, to przecież moja przyjaciółka i jej ufam.
Wchodzę do dormitorium i siadam na łóżku. Reszta dziewczyn właśnie wychodzi na śniadanie.
- Hermiono, nie idziesz na śniadanie? - pyta Parvati.
Kiwam przecząco głową. Nie mam teraz ochoty na jedzenie. Za dużo myśli
kłębi się w mojej głowie. Tyle zdążyło się już wydarzyć...
_________________________________________________________
Dziękuję za przeczytanie i zachęcam do komentowania (mozecie komentować nawet jak nie macie konta!) c; Wiem, że krótkie, ale tak jakoś wyszło... postaram się, by kolejne były dłuższe. I ciekawsze.
~Pomyluna Weasley
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz